Założenia gry
Cywilizacje/przywódcy
Miasta-państwa
Dzielnice
Budowle
Cuda i projekty
Jednostki
Awanse jednostki
Wielcy ludzie
Technologie
Idee
Ustroje i doktryny
Religie
Teren i jego cechy
Zasoby
Ulepszenia i szlaki
Gubernatorzy
Historyczne momenty

Cywilizacje

Wprowadzenie

Ameryka

Anglia

Arabia

Australia

Aztekowie

Babilon

Bizancjum

Brazylia

Chiny

Egipt

Etiopia

Francja

Galowie

Grecja

Gruzja

Hiszpania

Holandia

Indie

Indonezja

Japonia

Khmer

Kongo

Korea

Kri

Macedonia

Majowie

Mapucze

Mongolia

Niemcy

Norwegia

Nubia

Persja

Polska

Portugalia

Rosja

Rzym

Scytia

Sumeria

Szkocja

Wielka Kolumbia

Wietnam

Zulusi

Przywódcy

Scytia
Unikalna umiejętność

Lud ze stepów

Druga jednostka lekkiej kawalerii lub łuczników konnych saka po wyszkoleniu lekkiej kawalerii lub łuczników konnych saka.

Kontekst historyczny
Scytowie byli luźną (bardzo luźną) konfederacją niepiśmiennych wędrownych hodowców zwierząt przemierzających stepy Azji Środkowej przez około tysiąc lat. Większość wiedzy o nich pochodzi jedynie od garstki starożytnych „historyków”, takich jak grecki Herodot i greko-romański Strabon, choć wspomina się też o nich w kilku tekstach hinduskich. U szczytu swej potęgi Scytowie panowali nad całym Stepem Pontyjskim i ziemiami położonymi dalej, od dzisiejszej Ukrainy po granice Mandżurii. Można było ich spotkać na Jedwabnym Szlaku, bogacili się na handlu niewolnikami, stworzyli charakterystyczny styl w sztuce i dali cywilizacjom legendy o centaurach i amazonkach... ale poza tym niewiele więcej.

Współcześni uczeni wskazują, że słowo „Scyta” było używane przez starożytnych pisarzy w odniesieniu do wielu różnych wojowników konnych żyjących na stepach, których łączyło niewiele podobieństw językowych i w stylu życia. Herodot napisał, ze Scytowie pochodzili ze wschodnich stepów, gdzie walczyli ze swoimi krewniakami, Massagetami, jednak „bez powodzenia”. Dlatego też plemiona Scytów migrowały na zachód, gdzie przeprawili się przez rzekę Araks i w ciągu 30 lat wyparli Kimerów (którzy natomiast przenieśli się do Asyrii i rozpętali tam piekło). Plemiona Scytów, wspaniali jeźdźcy oraz łucznicy, opanowali cały region i zajęli się napadaniem na macedońskie i perskie osady.

Tak było przez kilkadziesiąt lat, aż wreszcie w 530 r. p.n.e. król perski Cyrus II Wielki zaproponował zawarcie małżeństwa z Tomyris, władczynią hordy massegecko-scytyjskiej. Gdy odrzuciła ona propozycję, Cyrus zebrał armię nad rzeką Syr-daria i zaczął budować łodzie. Tomyris zażądała wtedy, żeby zaprzestał tych działań i zaproponowała mu stoczenie „honorowego boju” na otwartym terenie o dzień drogi od rzeki (bez wątpienia idealnie nadającym się do walki konnej). Cyrus zgodził się i wymaszerował z obozu ze swoimi najlepszymi żołnierzami. Wiedział jednak, że wróg nie zna odurzających właściwości wina, więc zostawił niewielki oddział strzegący olbrzymich zapasów alkoholu. Główne siły Scytów dowodzone przez Spargapisesa, syna Tomyris, zaatakowały obóz, upiły się w sztok i zostały pokonane przez czekającego Cyrusa, a sam Spargapises popełnił samobójstwo. Usłyszawszy o tej porażce, Tomyris stwierdziła, że ta taktyka była „niehonorowa” i poprowadziła na Persów drugą falę konnych wojowników. Doszło do starcia, w którym Cyrus zginął, a jego armia została rozbita. Tomyris zażądała przyniesienia jej ciała perskiego króla, ścięła mu głowę i na znak zemsty zanurzyła ją w misie pełnej krwi. A przynajmniej tak pisze Herodot, więc prawda mogła być o wiele mniej barwna.

W 513 r. p.n.e. rozwścieczeni Persowie dowodzeni przez samego Dariusza I Wielkiego ponownie najechali ziemie Scytów, tym razem z 700 tysiącami ludzi. Wykorzystując rozległe przestrzenie oraz własną mobilność – jako że nie było tam pól i miast do obrony – Scytowie rozważnie unikali walnej bitwy. Konni łucznicy tylko nękali posuwającą się powoli kolumnę, zabijając maruderów i niszcząc wozy taboru. Herodot pisze, że w pewnym momencie Scytowie zebrali się w większą grupę gotową do bitwy, ale niespodziewanie rozległ się głośny okrzyk i wielu z nich pogalopowało za zającami, które wyskoczyły z ukrycia... Podobno Dariusz stwierdził wtedy: „ci ludzie serdecznie nami gardzą”. Armia Dariusza poniosła straty, ale w końcu dotarła do Wołgi, gdzie jednak zaczęło brakować jej żywności i zapasów, więc sfrustrowany Dariusz zawrócił i pomaszerował do swojego imperium, nie osiągnąwszy niczego. A Scytowie dalej atakowali obszary pogranicza.

Dowody archeologiczne znalezione w wielkich kopcach pogrzebowych zwanych kurhanami (które były chyba jedynymi stałymi budowlami wzniesionymi przez Scytów) wskazują, że około 470 r. p.n.e. wódz Ariapejtes (to grecki przydomek, nie wiadomo, jak nazywał się naprawdę) zdołał zjednoczyć kilka plemion scytyjskich i ogłosił się ich „królem”. Jego następcy rządzili następnie tą konfederacją do około 340 r. p.n.e., kiedy to ich dynastia została obalona przez wielkiego Ateasa (kolejne greckie imię). Według Strabona, zjednoczywszy wszystkie plemiona Scytów pomiędzy Dunajem a deltą Dony, Ateas wdał się w konflikt z Filipem II Macedońskim. Wybuchła wojna, w wyniku której około 339 r. p.n.e. 90-letni Ateas zginął w bitwie, a jego „imperium” rozpadło się. Dziesięć lat później jednak Aleksander, syn Filipa, ponownie podjął walkę ze Scytami, odniósł zwycięstwo w „decydującej” bitwie nad rzeką Syr-darią, położył kres grabieżom pogranicza i umożliwił Grekom chwalebny marsz na południe. W końcu Celtowie wyparli też Scytów z Bałkanów. Okazało się, że konni wojownicy nie radzili sobie w górach tak dobrze, jak na stepach.

W międzyczasie część plemion scytyjskich (zwanych teraz Indo-Scytami) dowodzona przez wodza Mauesa przeniosła się na południe do Baktrii, Sogdiany i Arachozji. Tam zajęli miejsce Indo-Greków w Pendżabie oraz Kaszmirze do około 35 r. p.n.e., kiedy to na tronie zasiadł Azes II. Na razie wszystko wskazuje na to, że był on ostatnim królem indo-scytyjskim, ponieważ tuż po jego śmierci Indo-Scytowie zostali pokonani przez Kuszanów, a niewiele później z zachodu uderzyli Partowie i Scytowie całkowicie zniknęli z indyjskich zapisów historycznych.

Na zachodzie, na stepach Krymu i Ukrainy, pozostałe plemiona Scytów przetrwały bez większych zmian kolejne trzy wieki, ciągle jeżdżąc konno i dokonując grabieży. Czasem zdarzało im się też osiedlać – na przykład miasto zwane Scytyjskim Neapolis (w pobliżu dzisiejszego Symferopolu) było ośrodkiem handlu plemion Scytów Krymskich. Powiększające się Cesarstwo Rzymskie przyniosło jednak w końcu zgubę beztroskim Scytom. Goci wyparli Sarmatów z większości terenów rzymskiego pogranicza, a Sarmaci pokonali Scytów, choć była to bardziej asymilacja niż podbój. Tak czy inaczej, w połowie III wieku Goci złupili Scytyjskie Neapolis, co uznaje się za oficjalny koniec cywilizacji Scytów. (Aczkolwiek nie wolno zapominać, że Rzymianie i Grecy mieli niepokojący zwyczaj nazywania Scytami wszystkich wędrownych ludów ze stepów – na przykład Priskos, emisariusz bizantyjski, ciągle nazywał poddanych Attyli „Scytami”).

I tak Scytowie zniknęli z kart historii, pozostawiwszy po sobie tylko kurhany rozsiane po stepach, znaczące szlak ich wędrówek. Od niewielkich pagórków dla zwykłych wojowników po „królewskie” kopce, w których grzebano wodzów i wielkich wojowników, twory te nie były tylko stertami ziemi i odpadków, którymi zasypywano ciała, ale warstwami darni ułożonymi nad główną komorą – owa darń miała być na tamtym świecie pożywieniem dla koni pogrzebanych ze zmarłym. W jednym z podobnych kurhanów archeolodzy znaleźli szkielety ponad 400 koni ułożone we wzór geometryczny wokół zmarłego wodza. Po śmierci ważnego Scyty zabijano jednak nie tylko konie, wątpliwy zaszczyt towarzyszenia mu w drodze do lepszego świata przypadał też jego konkubinom i czeladzi. Największe z kurhanów mają wysokość sześciopiętrowego bloku, a u podstawy średnicę 90 metrów, i stanowią niezwykłe dzieło budowlane, jak na bandę niepiśmiennych barbarzyńskich jeźdźców.

Według opisu Herodota sam pogrzeb również był u Scytów nie lada spektaklem. Żałobnicy przebijali swoje lewe dłonie (bo tylko głupiec okaleczałby dłoń potrzebną do napinania łuku) strzałą, robili sobie nacięcia na ramionach i piersiach, a czasami nawet odcinali kawałki uszu. W rocznicę pochówku niektórych wodzów zabijano także i patroszono 50 koni oraz 50 niewolników, a następnie nabijano ich na pale stojące wokół kurhanu, tak by martwi niewolnicy dosiadali martwych koni. Tego typu wstrząsające obyczaje mogły przyczynić się do powstania greckich legend o amazonkach, w wielu z kurhanów (nawet do 20%) położonych nad Donem i Wołgą znaleziono bowiem ciała kobiet odzianych w zbroje bojowe oraz uzbrojonych w łuki i miecze, „jakby były mężczyznami”. Może nie były to prawdziwe amazonki, ale na tej podstawie można przypuszczać, że w kulturze scytyjskiej kobiety mogły zostawać wojowniczkami, jak opisano to w legendzie o Tomyris.

Jeżeli faktycznie tak było, musieli oni mieć sporo odwagi, ponieważ obyczaje scytyjskich wojowników były przerażające dla ich bardziej „cywilizowanych” sąsiadów. Nieogoleni i wytatuowani scytyjscy łucznicy konni byli zwykle uzbrojeni w krótkie łuki kompozytowe strzelające kolczastymi strzałami, które zadawały trudno gojące się rany szarpane. Groty tych strzał maczane były dodatkowo w mieszaninie jadu węża, rozkładającej się krwi i końskiego łajna, by mieć pewność, że ranni i tak umrą. Według relacji po bitwie Scytowie pili krew zabitych wrogów, a później odcinali ich głowy, by na tej podstawie domagać się udziału w łupach – otrzymywali go tylko ci, którzy mogli pochwalić się najbardziej ponurą kolekcją. Ta pierwsza praktyka (picie krwi) była dość powszechna, ale druga to wyjątkowy sposób udowadniania swych zasług w boju. Skalpy martwych wrogów zdobiły uzdy, tarcze i kołczany, a czaszki szczególnie mężnych (Scytowie cenili sobie odwagę) oponentów były pozłacane i używane jako wyjątkowe kielichy.

Scytowie wzbudzali w Grekach taki strach, że przypisuje się im zainspirowanie mitu o centaurach, czworonożnych bestiach, które były doskonałymi łucznikami. Scytyjscy wojownicy konni cieszyli się na tyle złą sławą, że uczeni przypuszczają, iż to o nich mówił prorok Jeremiasz, gdy ostrzegał Izraelitów przed wojownikami, którzy „są okrutni i bez litości. Ich wrzawa jest jak szum morza, dosiadają koni, jak jeden mąż gotowi”. A skoro o religii mowa, Scytowie mieli własny panteon bogów, ale nie sprawiali wrażenia szczególnie religijnych. Przykazania ich bogów prawdopodobnie były bardziej elastycznymi wskazówkami niż wyrytym w kamieniu prawem.

Tak czy inaczej, oczywiście po bitwie nie chodziło tylko o skalpy i czaszki, były też wspomniane łupy. Scytowie zdobywali złoto i srebro podczas częstych napadów na Persów i Macedończyków, a także zarabiali na handlu niewolnikami. Scytyjscy rzemieślnicy mieli ponadto talent do ukazywania walczących zwierząt: wilków, jeleni, gryfów, lampartów, orłów i, rzecz jasna, koni. Pojawiają się one na większości ich dzieł sztuki, ceramice, przedmiotach z brązu, wygrawerowanych bożkach i innych rzeczach, często uwiecznione także podczas odpoczynku (to znaczy jeśli nie toczą walki). Oba sposoby ich przedstawiania można też znaleźć na wielu broszach, pasach, hełmach, kolczykach, naszyjnikach, łańcuchach czy innych błyskotkach znajdowanych w kurhanach.

Istnieje wiele teorii o powodach rozpadu i zniknięcia cywilizacji Scytów. Niektórzy akademicy przypuszczają, że Scytowie zaczęli po prostu prowadzić coraz bardziej osiadły tryb życia, brać śluby z mieszkańcami okolicznych terenów oraz porzucać hodowlę zwierząt i napady. W kilku kurhanach pochodzących z III w. znaleziono piecyki, symbole domu i ogniska domowego; wiedząc o tym, prawdziwy Scyta z pewnością przewracałby się w grobie. Inne teorie mówią o długiej suszy lub końskiej zarazie, które zmusiły ich do ustatkowania się. Inni uczeni twierdzą, że do zguby Scytów przyczyniła się ich słabość do alkoholu (pamiętacie Spargapisesa?), ponieważ zamienili pastwiska w pola do uprawy zbóż.

Niezależnie od tego, jak było naprawdę, trzeba przyznać, że Scytowie potrafili urozmaicić życie na stepach, a ponadto wyznaczyli nowe standardy czystego barbarzyństwa i krwiożerczości, którym trudno było dorównać kolejnym ludom, takim nawet jak Sarmaci, Hunowie, Mongołowie, Timurydzi czy Kozacy.
PortraitSquare
icon_civilization_scythia

Cechy

Przywódcy
icon_leader_tomyris
Tomyris
Jednostki specjalne:
icon_unit_scythian_horse_archer
Łucznicy konni saka
Infrastruktura specjalna:
icon_improvement_kurgan
Kurhan

Geografia i dane społeczne

Położenie:
Azja
Wielkość:
Około 994 tysięcy kilometrów kwadratowych
Populacja:
Nieznana, ocenia się na 40–50 tysięcy w szczytowym momencie
Stolica:
Brak (jedyne miasto znane ze źródeł to zniszczony w III wieku przez Gotów Neapol Scytyjski)
PortraitSquare
icon_civilization_scythia

Cechy

Przywódcy
icon_leader_tomyris
Tomyris
Jednostki specjalne:
icon_unit_scythian_horse_archer
Łucznicy konni saka
Infrastruktura specjalna:
icon_improvement_kurgan
Kurhan

Geografia i dane społeczne

Położenie:
Azja
Wielkość:
Około 994 tysięcy kilometrów kwadratowych
Populacja:
Nieznana, ocenia się na 40–50 tysięcy w szczytowym momencie
Stolica:
Brak (jedyne miasto znane ze źródeł to zniszczony w III wieku przez Gotów Neapol Scytyjski)
Unikalna umiejętność

Lud ze stepów

Druga jednostka lekkiej kawalerii lub łuczników konnych saka po wyszkoleniu lekkiej kawalerii lub łuczników konnych saka.

Kontekst historyczny
Scytowie byli luźną (bardzo luźną) konfederacją niepiśmiennych wędrownych hodowców zwierząt przemierzających stepy Azji Środkowej przez około tysiąc lat. Większość wiedzy o nich pochodzi jedynie od garstki starożytnych „historyków”, takich jak grecki Herodot i greko-romański Strabon, choć wspomina się też o nich w kilku tekstach hinduskich. U szczytu swej potęgi Scytowie panowali nad całym Stepem Pontyjskim i ziemiami położonymi dalej, od dzisiejszej Ukrainy po granice Mandżurii. Można było ich spotkać na Jedwabnym Szlaku, bogacili się na handlu niewolnikami, stworzyli charakterystyczny styl w sztuce i dali cywilizacjom legendy o centaurach i amazonkach... ale poza tym niewiele więcej.

Współcześni uczeni wskazują, że słowo „Scyta” było używane przez starożytnych pisarzy w odniesieniu do wielu różnych wojowników konnych żyjących na stepach, których łączyło niewiele podobieństw językowych i w stylu życia. Herodot napisał, ze Scytowie pochodzili ze wschodnich stepów, gdzie walczyli ze swoimi krewniakami, Massagetami, jednak „bez powodzenia”. Dlatego też plemiona Scytów migrowały na zachód, gdzie przeprawili się przez rzekę Araks i w ciągu 30 lat wyparli Kimerów (którzy natomiast przenieśli się do Asyrii i rozpętali tam piekło). Plemiona Scytów, wspaniali jeźdźcy oraz łucznicy, opanowali cały region i zajęli się napadaniem na macedońskie i perskie osady.

Tak było przez kilkadziesiąt lat, aż wreszcie w 530 r. p.n.e. król perski Cyrus II Wielki zaproponował zawarcie małżeństwa z Tomyris, władczynią hordy massegecko-scytyjskiej. Gdy odrzuciła ona propozycję, Cyrus zebrał armię nad rzeką Syr-daria i zaczął budować łodzie. Tomyris zażądała wtedy, żeby zaprzestał tych działań i zaproponowała mu stoczenie „honorowego boju” na otwartym terenie o dzień drogi od rzeki (bez wątpienia idealnie nadającym się do walki konnej). Cyrus zgodził się i wymaszerował z obozu ze swoimi najlepszymi żołnierzami. Wiedział jednak, że wróg nie zna odurzających właściwości wina, więc zostawił niewielki oddział strzegący olbrzymich zapasów alkoholu. Główne siły Scytów dowodzone przez Spargapisesa, syna Tomyris, zaatakowały obóz, upiły się w sztok i zostały pokonane przez czekającego Cyrusa, a sam Spargapises popełnił samobójstwo. Usłyszawszy o tej porażce, Tomyris stwierdziła, że ta taktyka była „niehonorowa” i poprowadziła na Persów drugą falę konnych wojowników. Doszło do starcia, w którym Cyrus zginął, a jego armia została rozbita. Tomyris zażądała przyniesienia jej ciała perskiego króla, ścięła mu głowę i na znak zemsty zanurzyła ją w misie pełnej krwi. A przynajmniej tak pisze Herodot, więc prawda mogła być o wiele mniej barwna.

W 513 r. p.n.e. rozwścieczeni Persowie dowodzeni przez samego Dariusza I Wielkiego ponownie najechali ziemie Scytów, tym razem z 700 tysiącami ludzi. Wykorzystując rozległe przestrzenie oraz własną mobilność – jako że nie było tam pól i miast do obrony – Scytowie rozważnie unikali walnej bitwy. Konni łucznicy tylko nękali posuwającą się powoli kolumnę, zabijając maruderów i niszcząc wozy taboru. Herodot pisze, że w pewnym momencie Scytowie zebrali się w większą grupę gotową do bitwy, ale niespodziewanie rozległ się głośny okrzyk i wielu z nich pogalopowało za zającami, które wyskoczyły z ukrycia... Podobno Dariusz stwierdził wtedy: „ci ludzie serdecznie nami gardzą”. Armia Dariusza poniosła straty, ale w końcu dotarła do Wołgi, gdzie jednak zaczęło brakować jej żywności i zapasów, więc sfrustrowany Dariusz zawrócił i pomaszerował do swojego imperium, nie osiągnąwszy niczego. A Scytowie dalej atakowali obszary pogranicza.

Dowody archeologiczne znalezione w wielkich kopcach pogrzebowych zwanych kurhanami (które były chyba jedynymi stałymi budowlami wzniesionymi przez Scytów) wskazują, że około 470 r. p.n.e. wódz Ariapejtes (to grecki przydomek, nie wiadomo, jak nazywał się naprawdę) zdołał zjednoczyć kilka plemion scytyjskich i ogłosił się ich „królem”. Jego następcy rządzili następnie tą konfederacją do około 340 r. p.n.e., kiedy to ich dynastia została obalona przez wielkiego Ateasa (kolejne greckie imię). Według Strabona, zjednoczywszy wszystkie plemiona Scytów pomiędzy Dunajem a deltą Dony, Ateas wdał się w konflikt z Filipem II Macedońskim. Wybuchła wojna, w wyniku której około 339 r. p.n.e. 90-letni Ateas zginął w bitwie, a jego „imperium” rozpadło się. Dziesięć lat później jednak Aleksander, syn Filipa, ponownie podjął walkę ze Scytami, odniósł zwycięstwo w „decydującej” bitwie nad rzeką Syr-darią, położył kres grabieżom pogranicza i umożliwił Grekom chwalebny marsz na południe. W końcu Celtowie wyparli też Scytów z Bałkanów. Okazało się, że konni wojownicy nie radzili sobie w górach tak dobrze, jak na stepach.

W międzyczasie część plemion scytyjskich (zwanych teraz Indo-Scytami) dowodzona przez wodza Mauesa przeniosła się na południe do Baktrii, Sogdiany i Arachozji. Tam zajęli miejsce Indo-Greków w Pendżabie oraz Kaszmirze do około 35 r. p.n.e., kiedy to na tronie zasiadł Azes II. Na razie wszystko wskazuje na to, że był on ostatnim królem indo-scytyjskim, ponieważ tuż po jego śmierci Indo-Scytowie zostali pokonani przez Kuszanów, a niewiele później z zachodu uderzyli Partowie i Scytowie całkowicie zniknęli z indyjskich zapisów historycznych.

Na zachodzie, na stepach Krymu i Ukrainy, pozostałe plemiona Scytów przetrwały bez większych zmian kolejne trzy wieki, ciągle jeżdżąc konno i dokonując grabieży. Czasem zdarzało im się też osiedlać – na przykład miasto zwane Scytyjskim Neapolis (w pobliżu dzisiejszego Symferopolu) było ośrodkiem handlu plemion Scytów Krymskich. Powiększające się Cesarstwo Rzymskie przyniosło jednak w końcu zgubę beztroskim Scytom. Goci wyparli Sarmatów z większości terenów rzymskiego pogranicza, a Sarmaci pokonali Scytów, choć była to bardziej asymilacja niż podbój. Tak czy inaczej, w połowie III wieku Goci złupili Scytyjskie Neapolis, co uznaje się za oficjalny koniec cywilizacji Scytów. (Aczkolwiek nie wolno zapominać, że Rzymianie i Grecy mieli niepokojący zwyczaj nazywania Scytami wszystkich wędrownych ludów ze stepów – na przykład Priskos, emisariusz bizantyjski, ciągle nazywał poddanych Attyli „Scytami”).

I tak Scytowie zniknęli z kart historii, pozostawiwszy po sobie tylko kurhany rozsiane po stepach, znaczące szlak ich wędrówek. Od niewielkich pagórków dla zwykłych wojowników po „królewskie” kopce, w których grzebano wodzów i wielkich wojowników, twory te nie były tylko stertami ziemi i odpadków, którymi zasypywano ciała, ale warstwami darni ułożonymi nad główną komorą – owa darń miała być na tamtym świecie pożywieniem dla koni pogrzebanych ze zmarłym. W jednym z podobnych kurhanów archeolodzy znaleźli szkielety ponad 400 koni ułożone we wzór geometryczny wokół zmarłego wodza. Po śmierci ważnego Scyty zabijano jednak nie tylko konie, wątpliwy zaszczyt towarzyszenia mu w drodze do lepszego świata przypadał też jego konkubinom i czeladzi. Największe z kurhanów mają wysokość sześciopiętrowego bloku, a u podstawy średnicę 90 metrów, i stanowią niezwykłe dzieło budowlane, jak na bandę niepiśmiennych barbarzyńskich jeźdźców.

Według opisu Herodota sam pogrzeb również był u Scytów nie lada spektaklem. Żałobnicy przebijali swoje lewe dłonie (bo tylko głupiec okaleczałby dłoń potrzebną do napinania łuku) strzałą, robili sobie nacięcia na ramionach i piersiach, a czasami nawet odcinali kawałki uszu. W rocznicę pochówku niektórych wodzów zabijano także i patroszono 50 koni oraz 50 niewolników, a następnie nabijano ich na pale stojące wokół kurhanu, tak by martwi niewolnicy dosiadali martwych koni. Tego typu wstrząsające obyczaje mogły przyczynić się do powstania greckich legend o amazonkach, w wielu z kurhanów (nawet do 20%) położonych nad Donem i Wołgą znaleziono bowiem ciała kobiet odzianych w zbroje bojowe oraz uzbrojonych w łuki i miecze, „jakby były mężczyznami”. Może nie były to prawdziwe amazonki, ale na tej podstawie można przypuszczać, że w kulturze scytyjskiej kobiety mogły zostawać wojowniczkami, jak opisano to w legendzie o Tomyris.

Jeżeli faktycznie tak było, musieli oni mieć sporo odwagi, ponieważ obyczaje scytyjskich wojowników były przerażające dla ich bardziej „cywilizowanych” sąsiadów. Nieogoleni i wytatuowani scytyjscy łucznicy konni byli zwykle uzbrojeni w krótkie łuki kompozytowe strzelające kolczastymi strzałami, które zadawały trudno gojące się rany szarpane. Groty tych strzał maczane były dodatkowo w mieszaninie jadu węża, rozkładającej się krwi i końskiego łajna, by mieć pewność, że ranni i tak umrą. Według relacji po bitwie Scytowie pili krew zabitych wrogów, a później odcinali ich głowy, by na tej podstawie domagać się udziału w łupach – otrzymywali go tylko ci, którzy mogli pochwalić się najbardziej ponurą kolekcją. Ta pierwsza praktyka (picie krwi) była dość powszechna, ale druga to wyjątkowy sposób udowadniania swych zasług w boju. Skalpy martwych wrogów zdobiły uzdy, tarcze i kołczany, a czaszki szczególnie mężnych (Scytowie cenili sobie odwagę) oponentów były pozłacane i używane jako wyjątkowe kielichy.

Scytowie wzbudzali w Grekach taki strach, że przypisuje się im zainspirowanie mitu o centaurach, czworonożnych bestiach, które były doskonałymi łucznikami. Scytyjscy wojownicy konni cieszyli się na tyle złą sławą, że uczeni przypuszczają, iż to o nich mówił prorok Jeremiasz, gdy ostrzegał Izraelitów przed wojownikami, którzy „są okrutni i bez litości. Ich wrzawa jest jak szum morza, dosiadają koni, jak jeden mąż gotowi”. A skoro o religii mowa, Scytowie mieli własny panteon bogów, ale nie sprawiali wrażenia szczególnie religijnych. Przykazania ich bogów prawdopodobnie były bardziej elastycznymi wskazówkami niż wyrytym w kamieniu prawem.

Tak czy inaczej, oczywiście po bitwie nie chodziło tylko o skalpy i czaszki, były też wspomniane łupy. Scytowie zdobywali złoto i srebro podczas częstych napadów na Persów i Macedończyków, a także zarabiali na handlu niewolnikami. Scytyjscy rzemieślnicy mieli ponadto talent do ukazywania walczących zwierząt: wilków, jeleni, gryfów, lampartów, orłów i, rzecz jasna, koni. Pojawiają się one na większości ich dzieł sztuki, ceramice, przedmiotach z brązu, wygrawerowanych bożkach i innych rzeczach, często uwiecznione także podczas odpoczynku (to znaczy jeśli nie toczą walki). Oba sposoby ich przedstawiania można też znaleźć na wielu broszach, pasach, hełmach, kolczykach, naszyjnikach, łańcuchach czy innych błyskotkach znajdowanych w kurhanach.

Istnieje wiele teorii o powodach rozpadu i zniknięcia cywilizacji Scytów. Niektórzy akademicy przypuszczają, że Scytowie zaczęli po prostu prowadzić coraz bardziej osiadły tryb życia, brać śluby z mieszkańcami okolicznych terenów oraz porzucać hodowlę zwierząt i napady. W kilku kurhanach pochodzących z III w. znaleziono piecyki, symbole domu i ogniska domowego; wiedząc o tym, prawdziwy Scyta z pewnością przewracałby się w grobie. Inne teorie mówią o długiej suszy lub końskiej zarazie, które zmusiły ich do ustatkowania się. Inni uczeni twierdzą, że do zguby Scytów przyczyniła się ich słabość do alkoholu (pamiętacie Spargapisesa?), ponieważ zamienili pastwiska w pola do uprawy zbóż.

Niezależnie od tego, jak było naprawdę, trzeba przyznać, że Scytowie potrafili urozmaicić życie na stepach, a ponadto wyznaczyli nowe standardy czystego barbarzyństwa i krwiożerczości, którym trudno było dorównać kolejnym ludom, takim nawet jak Sarmaci, Hunowie, Mongołowie, Timurydzi czy Kozacy.
Język
Wybierz zestaw zasad
Get it on App StoreGet it on Google Play
Prawo autorskiePolityka Prywatności